Dzisiaj udajemy się do Amber, pobliskiej miejscowości, w której znajduje się okazały fort. Dojeżdżamy tam autorikszą po długich negocjacjach z jej właścicielem. Pod fortem z kolei właściciele słoni oferują przejażdżkę na nich. Na grzbietach ogromnych zwierząt zasiadają głównie posiadacze nieco jaśniejszych pigmentów. Fort jest niczego sobie, po jego zwiedzeniu odbywamy dość długą przyjacielską rozmowę ze studentem MBA z Agry. Jego największym marzeniem jest skończyć studia i znaleźć pracę w Europie. Myślą też o tym wszyscy jego koledzy.
Z powrotem łapiemy stopa, niezwykle mili państwo od razu po wejściu do samochodu pytają: „Pod jaki hotel mamy was zawieźć?” Jesteśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni, ale prosimy tylko o wyrzucenie w centrum, bo chcemy jeszcze zjeść obiad w restauracji w Jaipur. Zamawiamy przepyszne thali, jesteśmy wprost powaleni różnorodnością smaków. Podczas posiłku przywołuję kelnera i pytam o nazwy potraw oraz mąkę, z której jest zrobiony jeden z rodzajów wyśmienitego pieczywa. Pan z obsługi bez chwili skrępowania bierze w swoje łapy prawie cały kawał chlebka i rozrywając go, opowiada o sposobie jego wytwarzania. Grrrrrrr:). (T)