Na kilkugodzinną wycieczkę do Coba wybieramy się z samego rana lokalnym autobusem. Jest to kompleks ruin, skrywający podobno największą piramidę Jukatanu, na którą, co ważne, można bez problemu się wspiąć. Trzeba przyznać, że miejsce, w którym położone są pozostałości tego miasta Majów, jest fajnie usytuowane w dżungli. Turystów jest stosunkowo niewielu, więc zwiedzanie jest naprawdę klimatyczne, a męczycącym jest jedynie wejście na Nochoch Mul - 42-metrową piramidę. Po wyjściu z kompleksu okazuje się, że najbliższy autobus odjeżdża dopiero za 5 godzin. Wygląda na to, że większość zwiedzających to członkowie zorganizowanych grup, które przybyły tu turystycznymi autokarami. Próby złapania stopa spełzły na niczym, więc leniwie, popijając sodę, czekamy na lokalny transport. Za WC służą nam przydrożne zarośla. Udając się na stronę Ala wystrasza wielką iguanę, która ratuje się ucieczką na drzewo, Ala natomiast 'ucieka' do mnie na wpół przerażona/rozbawiona:) Powrót do Tulum i kolejny wieczór na jednej z pięknych plaż. (t)