Oczekiwanie na lot wydłuża się. Najpierw opóźnienie wynosi godzinę - odbieramy kupony na posiłek. Następnie kolejny kupon i kolejne półtorej godziny. Kilku rezydentów Zjednoczonego Królestwa awanturuje się i dyskutuje z pracownikami TUI, jednak zdecydowana większość z nich beztrosko raczy się piwem w lotniskowych barach. Kiedy opóźnienie wynosi 5 godzin, podejrzewamy, że dzisiaj już jednak nigdzie nie polecimy. Jest nie inaczej. Klimatyzowany autobus wiezie nas ok. 40 minut do znajdującego się pod Manchesterem ekskluzywnego hotelu. Przed wejściem Jaguary, Aston Martiny i Bentley'e oraz znaki wskazujące drogę na pobliskie pole golfowe. Budynek oraz pokoje w wiktoriańskim stylu, standard bardzo wysoki - tego nie da się odmówić - widać, że przewoźnik woli zainwestować w udobruchanie wczasowiczów wypasionymi warunkami, niż płacić odszkodowania z tytułu nie dotrzymania warunków pakietu wakacyjnego.
Po powrocie decydujemy się wysłać do TUI pismo, skarżąc się na opóźnienie oraz związane z nim, poniesione przez nas straty w miejscu docelowym. Szybka odpowiedź zawiera oświadczenie, że zgodnie z odpowiednimi aktami prawnymi, firma zapewniła wszelkie adekwatne do sytuacji świadczenia i jedynie jako akt dobrej woli oraz zachętę do dalszego korzystania z jej usług, postanowiła przyznać nam rekompensatę w kwocie 40 GBP płatnych na konto osobiste. Nie protestujemy. (t)