Z Puno do Cusco jedziemy autobusem jako jedyni gringos, reszta to Peruwiańczycy wiozący ze sobą całe tony wypchanych czymś kartonów i worów. Przed odjazdem starsza kobieta chce dać Ali kurtkę puchową tłumacząc, że w nocy będzie bardzo zimno. Ala oczywiście przeczuwając co się może święcić, odmawia. Jedziemy sobie jakby nigdy nic, gdy nagle w środku nocy do autobusu wpadają policyjni cywile głośno krzycząc i świecąc latarkami po twarzach. Szukają narkotyków. Nie bawią się z nikim w ciuciubabkę, agresywnie rozrywają przewożone przez ludzi worki i pudła. Ci protestują, ale wtedy policjanci stają się jeszcze bardziej agresywni i bezwzględni. Nas omijają, więc pewnie łatwo się domyśleć, że w w/w kurtce zamiast puchu mogło być coś innego - kobieta doskonale wiedziała, że nas nie tkną. Rewizja nie przyniosła chyba oczekiwanego skutku, bo wszyscy jadą dalej.
Cusco - kolejna znajdująca się na liście zabytków Unesco perełka. Miasto jest urzekające, jest w nim tyle pięknych placów, kościołów i ulic, że lepiej dać się chyba ponieść intuicji przemierzając je swobodnie bez celu, zamiast kierować się przewodnikiem. Taksówką po mieście zawsze można podjechać za ok. 1USD jakby co:)
Polecamy zatrzymać się w jednym z guesthouse'ów na uroczym Plaza San Blas. (t)