Z La Paz do Puno jedziemy przez Copacabanę - miasto znajdujące się po boliwijskiej stronie jeziora Titicaca - jak się później okaże, mogliśmy zatrzymać się właśnie tutaj zamiast w Puno. No trudno. Podróż znacznie się przeciąga, widzimy po drodze strajkujących, którzy zaczepiają nas przez szybę sarkastycznym: 'Hola Gringos!'. Widzimy leżące na drodze kamienie, w pewnym momencie nasz drugi kierowca oraz pilot wychodzą z autobusu i zaczynają je usuwać, żebyśmy mogli przejechać. Co prawda całe to zamieszanie wydłużyło znacznie podróż, ale przynajmniej mieliśmy okazję zatrzymać się na dłuższą chwilę w pięknej wiosce Acora z wyśmienitym widokiem na Titicaca - najwyżej położone żeglowne jezioro na świecie. W Puno zatrzymujemy się z dala od obiektów turystycznych, dlatego też wywołujemy małe zdziwienie krążąc po pobliskim targowisku - ludzie obserwują nas badawczo, pytają skąd jesteśmy: "Viva Polonia" - wykrzykuje jeden ze sprzedawców z szerokim uśmiechem i gestem zwycięstwa.
Wycieczka łódką motorową do słynnych pływających wysp to konieczność podczas pobytu w Puno. Indianie Uru zaczęli przed wiekami osiedlać się na łodziach, którymi pływali po jeziorze Titicaca, żeby uciec przed agresorami na lądzie. Z czasem wykorzystując porastającą jezioro trzcinę ich miejsca zamieszkania zaczęły przekształcać się w wyspy, które po dziś dzień na stałe zamieszkane są przez ok. 2000 ludzi, nie są to już jednak przedstawiciele indian Uru, lecz w znacznej części ludność Aymara. W chwili obecnej ludzie ci utrzymują się głównie z turystyki, choć nadal wymieniają w mieście złowione przez siebie ryby na inne potrzebne artykuły. Z naszych obserwacji wynika, że wcale nie wiedzie im się źle - mają na wyspach swoje szkoły, korzystają z baterii słonecznych. Nie ma się co oszukiwać, że gdyby mieszkali na lądzie, uprawialiby ziemię i wiedli zdecydowanie bardziej skromne życie.
Wycieczka, którą odbywamy przypomina trochę wizytę w rezerwacie, ale taką właśnie postać przyjmuje coraz bardziej współczesna turystyka, o czym skutecznie przekonuje zresztą Jacek Pałkiewicz w swej 'Sztuce podróżowania'. (a/t)