Arica jest całkiem przyjemnym miejscem z nowoczesnym i zadbanym centrum przypominającym miasta europejskie. Góruje nad nim El Morro de Arica - wysoki, płaski szczyt, na który można dojść ścieżką zaczynającą się na jednej z ulic. Trud wynagradzają ładne widoki na ocean, port oraz całe miasto. W centrum uwagę przykuwa niewątpliwie kościół zaprojektowany przez Gustava Eiffel'a.
Jednym z głównych powodów, dla których zdecydowaliśmy się przyjechać do Arici jest możliwość zażycia kąpieli w Pacyfiku - w jednym z lokalnych informatorów wyczytaliśmy bowiem, iż ciepłe prądy oceaniczne znajdujące się w tym miejscu sprawiają, że Arica jest popularnym kąpieliskiem oraz chilijską miejscówką nr 1 dla serferów. Wędrujemy na plażę, a tu czeka nas wielkie rozczarowanie - woda zimna jak diabli!
Pierwszego dnia Ala zostaje w łóżku, bo zaniemogło biedactwo wskutek zażycia piekielnie mocnej boliwijskiej tabletki na chorobę lokomocyjną. Wyruszam więc sam w miasto, a dokładniej w oddalone nieco od centrum dzielnice. Przy męczącym upale postanawiam zakotwiczyć w lokalnej pijalni piwa. Kilku miejscowych mierzy mnie wzrokiem, ale wszyscy mili. Podchmielona barmanka sprzedaje mi piwo i wraca do stolika, gdzie flirtuje z mocno zanietrzeźwionym klientem. Wypijam kilka browarów, a oni wcale nie pozostają w tyle, barmanka ma już dobrze, a jej gach ledwo trzyma się na nogach. W pewnym momencie przychodzi właścicielka baru, zadaje parę pytań i zaczyna przeliczać pieniądze z kasy - barmanka chichocze a jej facet pokazuje mi ukradkiem, przystawiając palec do ust, że mam nic nie mówić. Cha cha, co niby mam mówić, nic przecież nie wiem. Zaczyna się awantura, brakuje części utargu, właścicielka wpada w furię, a karcona barmanka śmieje się do mnie i mruga okiem ostatecznie wychodząc z knajpy pod ramię ze swoim przystojniakiem - nie dosyć, że się zbytnio nie przejęła mankiem, które zrobiła, to jeszcze opuściła miejsce pracy. Pełny luz:) Nazajutrz chcę zaprowadzić Alę do tego samego baru, żeby jej pokazać fajny klimat - jest zamknięty - ciekawe dlaczego?
Naszym zamiarem było wyruszenie z Arici do Peru - Tacna, potem Arequipa, Puno itd. Niestety z powodu strajków wszystkie bezpośrednie połączenia do kraju Inków zostały odwołane. Musimy zatem wrócić do Boliwii... (t)