San Martin de Los Andes jest niesamowicie wypieszczoną i zadbaną mieściną przywodzącą na myśl alpejskie kurorty. Wszystkie budynki wykonane są tutaj z drewna, bądź zawierają drewniane elementy, nawet reklamy Coca-Coli zrobione są z drewna*. Ceny wywindowane są bardzo wysoko, a sklepy ze sprzętem do trekkingu i 'białego szaleństwa' oferują produkty najlepszych światowych marek. Znaleźć można też i polski akcent a mianowicie jedna z wielu 'chocolaterii', z których słyną te okolice Argentyny, nazywa się 'Mamusia' a fasadę budynku, w którym się znajduje, zdobią cepeliowskie wzory. Tam też postanawiamy zaszaleć i skosztować kilkunastu rodzajów czekolady - kupujemy je u Mamusi i konsumujemy na ławce w parku mrucząc z rozkoszy:) A przyjemność ta wcale nie jest taka tania.
Wchodzimy na Mirador Bandurrias, z którego rozciąga się widok na miasto oraz jezioro Lacar.
*przed jednym z lokali, bodajże gastronomicznych, znajduje się wielki drewniany szyld: "Poleca nas Lonely Planet". Z tego co nam wiadomo, wydawca zabrania wykorzystywania swojego logo do celów promocyjnych i komercyjnych. Może więc mały szantażyk i kasa na lot na Wyspę Wielkanocną?:) (t)