Rano udaję się jeszcze raz do sklepu z dywanami wytargować naszyjnik, z którego zrezygnowaliśmy wczoraj - nie było herbatki, zbędnych ceregieli, kasa do ręki, naszyjnik w dłoń i gra.
Zanim wyruszymy w dalszą drogę chcemy jeszcze zajrzeć do kazby prowadzonej przez franciszkańskie zakonnice, które uczą miejscowe kobiety tkactwa - podobno można tam kupić bardzo ładne rzeczy. Trafiamy tam dzięki nieocenionym mieszkańcom miasta, którzy po kolei wskazują nam drogę. Była przy tym kupa śmiechu: "Mówicie po francusku?" "Nie", "Arabsku?" "Nie, a może ty mówisz po berberyjsku?" "Cooooo? Mówicie po berberyjsku?" "Nieee, żartowaliśmy" - tak wyglądał dialog z pewnym panem, który po naszej rozmowie śmiał się do rozpuku, choć i tak jego francuskie wskazówki nam nieco pomogły. Ostatecznie podążamy za bardzo miłym miejscowym rowerzystą. Niestety nie trafiamy na miejsce o dobrej porze i zostajemy odesłani z kwitkiem.
Droga w kierunku Fezu przebiega spokojnie.... do czasu. Wyczytaliśmy gdzieś dużo wcześniej, że w pewnym miejscu w Maroku można zobaczyć żyjące na wolności makaki. Dawno już o tym zapomnieliśmy, gdy nagle w okolicach miejscowości Azru na skraju lasu oraz na samym środku drogi dostrzegamy kilka goniących się małpek. Oczywiście stajemy zdumieni, a ośmielone zwierzęta wskakują na maskę samochodu. Rzucamy im banany i mandarynki, mając okazję oglądać jak sprawnie małpki radzą sobie z ich obieraniem. Niespodziewane i niezwykłe spotkanie.
Późnym popołudniem docieramy do Fezu, miasta, które jako jedyne w Maroku zachowało charakter średniowiecznego miasta islamskiego. Jego stare oblicze będziemy odkrywać jutro. Dziś natomiast po ulokowaniu się w hotelu o nazwie Royal (prawdopodobnie już nigdy nie będzie nam dane nocować w hotelu o takiej nazwie:) wyruszamy do nowoczesnej dzielnicy Fezu - Ville Nouvelle.
Bardziej niż gdzie indziej w kraju widać tutaj zróżnicowanie społeczeństwa pod względem majątkowym. Ulice, którymi się przechadzamy pełne są luksusowych samochodów, a kobiety ubierają się tu po europejsku - widzimy zupełnie inne Maroko niż do tej pory. Celem naszej wieczornej wyprawy jest Centre Artisanal - państwowy sklep z bardzo interesującymi pamiątkami po przystępnych cenach... kolejne ładne wyroby rękodzieła trafiają do naszego bagażnika:) (t)