Strasznie szkoda, że Szeged (czytane Seged(!) wybraliśmy tylko na noclegownię, bo podobno to bardzo przyjemne miejsce. Nawet najdłuższy na świecie czas oczekiwania na zielone światło (co zauważyliśmy już w Budapeszcie) nie umożliwił nam przyjrzenia się miastu. Spać i tyle. (t)