Geoblog.pl    alatomek    Podróże    Chiny, Kambodża, Tajlandia    Melanż na targowisku.
Zwiń mapę
2008
15
lut

Melanż na targowisku.

 
Tajlandia
Tajlandia, Chiang Mai
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 15346 km
 
Po przeżyciach dnia wczorajszego trochę ciężko jest nam wstać przed 7.00, ale obiecaliśmy. Kiedy doszliśmy do hotelu Paul już na nas czekał po skończonej pracy. Wędrujemy trochę po mieście w poszukiwaniu duriana - najbardziej śmierdzącego owocu na świecie, niestety nie trafiliśmy na odpowiedni okres. Ostatecznie dochodzimy na targowisko, a dokładniej na znajdującą się na nim małą jadłodajnię.
Jadłodajnię specyficzną, bo oprócz jedzenia, można kupić jeszcze jedną rzecz, tajski bimber, tzw. Moonshine (nazwa związana jest z 'koniecznością' nielegalnego pędzenia alkoholu pod osłoną nocy, z pomocą blasku księżyca:).
Dostajemy szklanki i zaczynamy 'nasiadówę'.
Z początku barmanka Paulowi nalewała więcej od nas, bo jak się okazało obawiała się, że źle zareagujemy na tak mocny alkohol. Nigdy wcześniej gośćmi jej knajpy nie byli biali. Szybko jednak pokazaliśmy nasz słowiański prymat w piciu wódki narzucając konkretne tempo. Po jakiejś godzinie szef przybytku zaproponował coś lepszego, dając nam do skosztowania chińską ziołówkę. Bardzo dobra!
A więc: 'trzy szklaneczki poproszę' I jeszcze i jeszcze i znowu... Paul już prawie miał dość, a wszyscy zgromadzeni już wiedzieli, że kiepskimi zawodnikami nie jesteśmy. W momencie gdy przy kilkunastej szklance bimbru stwierdziłem, że mam ochotę dodatkowo na zimne piwo, barmanka wymiękła:)
Pokazaliśmy im:) Wszyscy byli dla nas niesamowicie uprzejmi, dla wielu z nich, stałych bywalców knajpy był to pierwszy kontakt z białymi.
Dzięki super sympatycznemu Paulowi, mogliśmy z nimi pogadać. A z nim samym odbyliśmy niesamowite dyskusje o religii, sporcie, polityce, tajskich antypatiach, opowiadaliśmy o prywatnym życiu itd.
Niesamowity człowiek i niesamowity poranek.
Wracamy z Jankiem środkiem drogi ze śpiewem na ustach (o czym dowiedzieliśmy się dopiero nazajutrz od obsługi hotelu:)
Zasłużyliśmy na drzemkę!
Wieczorem już razem z Alą szwędamy się po Chiang Mai i znowu odwiedzamy Paula w pracy - umawiamy się, że jutro weźmie nas na małe zakupy. To był mocno pijacki dzień, przez co nie pojechaliśmy do pobliskiej miejscowości, ale warto było. (t)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 13.5% świata (27 państw)
Zasoby: 176 wpisów176 6 komentarzy6 1454 zdjęcia1454 1 plik multimedialny1
 
Moje podróżewięcej
05.08.2013 - 18.08.2013
 
 
24.07.2010 - 14.08.2010
 
 
01.04.2009 - 29.04.2009