Gdy dostajemy się na lotnisko, przy stanowisku odpraw okazuje się, że nie ma nas na liście pasażerów. Na nasze szczęście sytuacja wyjaśnia się po kilkunastu minutach. Możemy udać się do poczekalni. Lotnisko w Antalii okazuje się jedynym, jakie do tej pory odwiedziłem, w którym nie można wziąć żadnych płynów do poczekalni, mimo iż zostały zakupione w strefie bezcłowej. Siadamy a wokół nas mnóstwo przyozdobionych hotelowymi opaskami rodaków. Pedicure, białe skarpety do sandałów, tandetne ciuchy - czyli taki standard. Niesamowicie rozbawiła nas para, która nagle wbiegła przez bramkę z dzieckiem za rękę i mimo iż widziała oczekujących na lot, pośpieszyła do bramy. Widząc przez okno jakiś kołujący samolot, kobieta głośno krzyknęła: "Mówiłam ci, że nie zdążymy! Co my teraz zrobimy!?". I wtedy chyba 'spóźnialscy' zreflektowali się, że ta setka osób obok nich, to nie pracownicy lotniska ani hologramy, tylko ich przyszli współpasażerowie. Jeszcze nie w Polsce, a już smakujemy rodzimego folkloru. (t)