"Jak długo byliście w Meksyku?" Za krótko! - to jedyna możliwa odpowiedź na to pytanie. Nie ma wątpliwości, że moglibyśmy spędzić tu duuużo czasu, poświęcając go zarówno na zwiedzanie, jak i plażowanie. Miesiąc...dwa... na sam Jukatan to tak na luzie, a gdzie dopiero reszta kraju?!
Po odbyciu kilku innych podróży zawsze chętnie wracamy wspomnieniami do tej pierwszej - jukatańskiej. Nie spotkało nas tutaj nic, co w jakikolwiek sposób mogłoby zepsuć nasze wakacje. Ani jednej przykrej rzeczy, ani jednego niemiłego zachowania. Reakcje ludzi na to, że jesteśmy z Polski, były bardzo sympatyczne i żywiołowe; mimo naszego kulejącego jeszcze wtedy hiszpańskiego, na pomoc mogliśmy liczyć dosłownie na każdym kroku. Śmiało można powiedzieć, że Jukatan nas oczarował.
Po powrocie kilku znajomych zapytało nas, czy ten Meksyk, to naprawdę 'taki niezły meksyk'.
Podczas naszego pobytu w hostelu w Tulum doświadczyliśmy przerwy w dostawie prądu. Właścicielka, Amerykanka, podjęła rozmowę: "To tutaj normalne, dziki kraj, nawet pralki mają tutaj nieuziemione". Wypowiedź ta pozwala mi wysunąć tezę, że autorami pojęcia 'niezły meksyk' są głównie sąsiedzi z północy, przebywający w tej 'dziczy' z dala od swych ukochanych demokracji i dobrobytu. Jestem w takim razie ciekaw, co powiedzieliby Jankesi po wizycie w Indiach, czy Kambodży (niniejszy blog jest głęboką retrospekcją)? To prawda, są rzeczy, które wywołują uśmiech na twarzy, jak np. zepsuty klimatyzator w autobusie, którego wodne 'wytryski' oblewają pasażerów, taksówki z dziurą w podłodze, pęknięte przednie szyby co drugiego autobusu, czy sprzedawane na ulicy mięso dyndające na hakach. Niemniej w większości, osądzając oczywiście jedynie po odwiedzonych rejonach, jest to kraj 'cywilizowany'.
Na pewno tu wrócimy - nie może być inaczej!
P.S. Zdjęcia są beznadziejne i czasem aż za nie wstyd - siła wyższa zwana awarią:/ (t)